Witam Wszystkich!!!
Bardzo przepraszamy za tak długą przerwę ale przez ostatni miesiąc nie miałyśmy czasu na nic oprócz nauki.
Dlatego dzisiaj przychodzę do Was z czymś zupełnie nowym czyli z recenzjami. Oczywiście nie będą to recenzje wyłącznie książek ale także i filmów i przyborów plastycznych.
Jednak dzisiaj przygotowałam dla Was recenzję jednej z moich ulubionych książek.
Nie przedłużając zaczynam.
Rodzeństwo Kendra i Seth mają spędzić wakacje u dziadka. Nie są tym zachwyceni. Dziadek wita ich całą serią zakazów i przestróg. Okazuje się jednak, że ten dziwny staruszek pełni bardzo ważną funkcję- jest strażnikiem niezwykłej krainy, Baśnioboru. Przez wieki Baśniobór był schronieniem czarodziejskich istot, żyjących według pradawnych reguł. Do dziś zamieszkują go w zgodzie zachłanne trole, figlarne satyry, zgryźliwe czarownice, psotne chochliki i zazdrosne wróżki. Dzieci wcale nie zamierzają słuchać dziadka, który zakazuje zbliżać się im do lasu. Nie wiedzą, że łamiąc zakaz, uwalniają siły zła, którym będzie trzeba stawić czoło. By uratować rodzinę, Baśniobór, a może nawet cały świat. Kendra będzie musiała uczynić to, czego zawsze obawiała się najbardziej...
W książce zakochałam się od pierwszych stron. Chociaż na początku może się wydawać, że powieść jest przewidywalna, fabuła zbyt nijaka a całość po prostu dziecinna, Lecz ja mam wogóle inne zdanie.
Może zaczniemy od początku czyli od okładki.